..zrobiłam dzisiaj szwedzki obiad. Co do obiadu to się zaraz rozpiszę, natomiast co do tęsknoty, to muszę zdradzić pewna anomalię mojego charakteru. Otóż, tak jak większość ludzi w tej strefie klimatycznej, o tej porze roku zaczyna tęsknić za ciepłym, południowym słońcem, tak ja, dziwacznie, tęsknię za północą. Nie dość, że tęsknię za nią cały czas to jesienią i zimą tak już obłędnie.
Zastanawiałam się więc skąd w ogóle to upodobanie w Skandynawii i oto moje wnioski
- dzika, surowa przyroda, krajobrazy ascetyczne a zarazem bardzo zmysłowe (czy ktoś tak jak ja uważa, że kamień ma aksamitną, miękką fakturę; że ostre i chłodne powietrze potrafi pieścić twarz a najbardziej luksusowa pościel to pachnący lasem mech?)
- afirmacja przestrzeni, powietrza, miejsca do życia - będąc tam zawsze odczuwałam, że nawet najmniejsze mieszkanko może być wystarczająco przestrzenne aby człowiek a nie jego wystrój był jego najważniejszym elementem;
- duże wyczucie estetyki, dbałość o otoczenie, niemal drobiazgowość - to wszystko aby życie uczynić milszym,
- zabawny, śpiewny język (szwedzki i norweski, choć ten drugi wydawał mi się nieco twardszy);
- wyobrażenie drewnianego domu, pokrytego śniegiem, z wnętrzem skromnym acz bardzo gustownym, czerwony sweter w białe snieżki (hihi) i kubek parującego gloggu - aż mi się cieplej i przytulniej robi w moim niewyremontowanym domu :)
Hmm..a może tęsknię tak przede wszystkim dlatego, że pięć lat temu wyjeżdżając na warsztaty do Goeteborga, tuz przed wejściem do autobusu usłyszałam pierwsze "kocham Cię" od męża. On został w Polsce, ja natomiast zabrałam te słowa ze sobą i tak chodziłam sobie z nimi po pięknym portowym mieście, uskrzydlona, przeglądając się w wodzie, wystawach sklepowych i spojrzeniach mijających mnie ludzi. Mój telefon ciągle był przepełniony czułymi wiadomościami - by je odczytać nie zawsze mogłam się skupić na otoczeniu.
Nie szkodzi. Myślę, że jeszcze tam pojedziemy, razem :)
Pięć lat to kawał czasu - przepaść nie tylko czasowa ale i fotograficzna, także zdjęcia skromne, czego bardzo żałuję (ja tak jakoś z wiekiem zaczynam przywiązywać wagę do upamiętniania chwil).
5 komentarzy:
Piękna historia. Podzielam Twoją miłość do tamtych rejonów, bo choć jeszcze nie byłam w Skandynawii, to bardzo mnie tam ciągnie. Uświadomiłam sobie, że chyba dokładnie z takich samych powodów, o których piszesz. Zdjęcia ziemniaków (i nie tylko;-) urocze.
Czyżbyś też uważała, że kamień ma miłą fakturę a lesny mech i ostre powietrze mogą być zmysłowe?? Jakoś raźniej się poczułam :)
Szczerze polecam Skandynawię - byłam tam zaledwie trzy razy (Oslo, Sztokholm - cudowne miasto i Goeteborg) ale marzę o kolejnych wyprawach, może tym razem dalej na północ..
Aaricio, i ja kocham Skandynawie! choc najmniej tesknie za ich zimowym klimatem ;) I tak, stanowczo tak, kamienie maja mila fakture a mech jest zdecydowanie bardzo zmyslowy :)
Bea, jakie to miłe spotykać osoby, które mają podobne tęsknoty w sercu :)
A co do Skandynawskiej zimy - niestety nie przeżyłam na własnej skórze, więc może nie wyobrażam sobie tego ekstremum :)
Ja tez nie przezylam na wlasnej skorze, ale jako ze ogolnie za zimnem nie przepadam, to wole nie testowac ;) Za to uwielbiam zimowe pejzaze, drzewa pokryte snieznymi czapami, kocham te magiczna, bajkowa aure.
Prześlij komentarz