Czy każda pora roku ma swój zmysł przewodni?
Wiosną jest nim wzrok.
Latem dotyk.
Zimą słuch.
A jesień to zapachy. Liście, las, pierwsze rozgrzewające herbaty, imbir, cynamon, jabłka, wiatr w szaliku, grzyby, szarlotka. Zapach pieczonej dyni.
Wystarczy ją przekroić na pół i włożyć do piekarnika na kilka chwil, aby w domu zapachniało dobrem. Kiedy dynia się piecze, dzieci schodzą się do kuchni z całego domu, ze swoich kryjówek i pytają co robię na obiad. Lubię te momenty, tych małych strudzonych wędrowców oderwanych od codziennych zabaw, od najważniejszych na świecie spraw.
Miąższ, który podjadamy z dziećmi łyżeczką, pakuję później do słoików i zamrażam. Mam już kilkanaście słoiczków. Odliczam nimi tygodnie do wiosny. Ile jeszcze dyniowych zup i hummusów powstanie zanim ptaki do nas wrócą?
Hummus dyniowy
- 400g ugotowanej ciecierzycy
- 1 dynia hokkaido
- 120g tahini
- sok z jednej cytryny
- 3 ząbki czosnku
- sól
Do podania: - 3 upieczone marchewki
- szczypta papryki słodkiej
- natka pietruszki
- ziarna sezamu
- oliwa z oliwek
Przekrojoną na pół dynię skrapiam oliwą, układam na blasze, obok kładę przekrojone wzdłuż marchewki oraz ugotowane ziarenka ciecierzycy i wkładam blachę do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na 30 minut. Łyżką wydrążam miąższ z dyni. Marchewkę i ziarenka ciecierzycy odkładam.
Ciecierzycę, dynię, zmiażdżony czosnek, tahini, sok z cytryny i sól blenduję na gładką masę.
Hummus przekładam do miski, robiąc łyżką zagłębienia, polewam oliwą, posypuję pietruszką, sezamem i ziarenkami ciecierzycy. Takie dyniowy hummus cudownie komponuje się z pieczoną marchewką - taki jadłam w katowickiej Amforze i jeśli macie ochotę zjeść go w przepięknym wnętrzu przy dźwiękach orientalnej muzyki - nie włączajcie piekarnika, odłóżcie dynię i jedźcie do Katowic na Francuską 1a :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz