9 kwietnia 2014

Fenkuł, jajka, wołowina




Co za dzień! W nocy, potajemnie brzozy za oknem pokryły się aurą soczystej, niezwykłej zieleni, tak delikatną i ulotną, że widać przez nią struktury gałęzi.

Strasznie chciałam przyrządzić kolejną pozycję z mojej listy wiosennych potraw do spróbowania: jajeczne wstążki z bresaolą, koprem włoskim i radicchio. Pojechałam więc do sklepu, który był w te składniki zaopatrzony ostatnio..niestety bresaola się skończyła. I nie było jej także w kolejnych 4 sklepach, które odwiedziłam zataczając przemyślaną pętlę wokół miasta. Zmęczona tym polowaniem i poirytowana podjechałam do Dużej Hurtowni, gdzie kupiłam sezonowaną, niemiecką szynkę wołową i koper włoski. Zgarnęłam jeszcze świeże zioła, mimo że w hali sklepowej wydawały mi się pachnieć nijako.

W aucie było bardzo gorąco, słońce na zewnątrz chyba pierwszy raz tej wiosny grzało tak mocno.

Otworzyłam okna i wtedy pojawiło się to wspomnienie.

Sklepowe zioła uaktywniły się w kontakcie ze świeżym powietrzem, ich woń połączyła się z zapachem górniczej dzielnicy i aromatem przyrody, budzącej się w parkach, na skwerach i na podwórkach. Ta mieszanka uaktywniła w mojej głowie niesamowitą kawalkadę wspomnień: wczesna wiosna, pradziadkowie i ich mały dom niedaleko kopalni, podwórko z kurami i jednym zawadiackim kogutem, czarne klepisko ziemi i pokruszonego węgla, z kępkami wschodzącej trawy. Zapachy: młodego rumianku i mięty, wilgoci i próchniejącego drewna, zmurszałych, ceglanych murów. Zapach tęsknoty za dzieciństwem. Beztroskim gonieniem kur. Potajemne wylewanie (dorośli mówili: marnowanie) wody z podwórkowej pompy, wytyczanie patykiem koryt małych rzeczek w dół placu, do płotu i niżej, poprzez krótką, szorstką trawę, śledzenie biegu tych rzek, aż do ujścia na samym dole, w wielkiej kałuży, pośród suchego pyłu nieutwardzonej drogi. Każde źdźbło trawy zanurzone w tej rwącej rzece było ogromną wierzbą, każde suchy patyczek, płynący nią, był tratwą zmierzającą do morza.

Przypomniała mi się kuchnia mojej prababci, słodka kapusta duszona z jabłkami i pieczeń z listkiem z aluminiowego "gorczka". I herbata z dzikiej róży, parzona w szklanym dzbanku z ekspresu przelewowego, mocno słodka, z dwoma, trzema zmacerowanymi połówkami cytryny. Przypomniałam sobie nawet to, co było clou tej babcinej herbaty: te cytryny nie były obrane nożem, prababcia obierała je palcami, tak jak się obiera pomarańcze. I to było dla mnie niezwykłe.

Nie mogę się doczekać, kiedy znowu jakiś tajemna kombinacja zapachów, barw, dźwięków i pór uaktywni we mnie kolejne takie cudowne wspomnienie.





Wracając do sałaty, która była przyczynkiem całego tego zamieszania. Jest dla mnie doskonałą ilustracją tego wczorajszego dnia: bardzo zmysłowa i aromatyczna. Zastąpiłam bresaolę sezonowaną, wołową szynką. Chrupiący fenkuł wprowadza orzeźwiającą, cytrynowa nutę. Oliwa truflowa - jako mały akcent, dosłownie kilka kropli. Kompozycja na pewno do powtórzenia, myślę, że może nawet na wielkanocne śniadanie jako alternatywna forma podania jajek.

Bresaola z wstążkami jajecznymi, koprem włoskim i radicchio*

 Przepis na 4-5 porcji
  • 1 bulwa kopru włoskiego
  • 4 duże jajka eko
  • sól morska
  • świeżo zmielony, czarny pieprz
  • oliwa
  • główka sałaty radicchio umytej i porwanej
  • 2 garści umytej i osuszonej rukoli
  • 14-16 plasterków bresaoli
  • oliwa extra virgin
  • 1 garść świeżo startego parmezanu + wiórki do przybrania
  • sok z 1/2 cytryny
  • 1 łyżeczka oliwy truflowej (po kilka kropli na porcję)
oraz:
miska z lodowatą wodą, durszlak, patelnia teflonowa, folia aluminiowa


Koper umyć, odciąć zielone pędy i zachować drobne listeczki do przybrania. Bulwę ściąć obieraczką lub na mandolinie na bardzo cienkie plasterki. Wrzucić do miski z lodowatą wodą na krótka chwilę - dzięki temu fenkuł będzie chrupiący, jednak nie wolno go trzymać w wodzie za długo aby nie stracił smaku. Odcedzić, osuszyć i odłożyć.

Jajka ubić z odrobiną soli i pieprzu, rozrzedzić masę odrobiną wody (dałam około 1 1/2 łyżki). Rozgrzać patelnię, wlać i rozgrzać olej i wylać na patelnię pierwszy omlet, rozprowadzając jajka cienką warstwą na całej patelni. Omlety mają być bardzo cieniutkie, niemal jak bibułka, jednak ten pierwszy, tak jak w przypadku smażenia naleśników, może być trochę grubszy i niezbyt elastyczny. Do kolejnych omletów nie dolewałam już oliwy na patelnię, wychodziły mi bardzo cienkie i bez problemu zdejmowałam je z patelni. Każdy omlet smażyłam z jednej strony, dosłownie chwilę, póki jajka się nie ścięły. Przekładałam je folią aluminiową i trzymałam w cieple.

Koper, radicchio i rukolę wrzucić do dużej miski. Każdy omlet zwinąć w rulonik i pokroić jak makaron, na wstążki (1-2 cm). Delikatnie je rozwinąć i wrzucić do miski z sałatami. Dodać starty parmezan, 4-6 łyżek oliwy (dałam 4), sok z cytryny, sól i pieprz. Delikatnie wymieszać podrzucając.
Na talerzach rozłożyć plastry bresaoli, skropić oliwą. J.Olivier sugeruje aby podawać osobno talerze z bresaolą i osobno miskę z sałatą do nakładania przez gości, ja wykończyłam danie sama, układając sałatę na szynce, dodając zachowane pędy kopru, wiórki parmezanu oraz kilka kropel oliwy truflowej na sam koniec.

* na podstawie przepisu z książki "Jamie Olivier w domu - przez gotowanie do lepszego życia", Wydawnictwo Muza, Warszawa 2009, s.36



4 kwietnia 2014

Powrót z pęczkiem szparagów



Wracam na wiosnę.

Od kilku lat każda potrawa jaką smakuję, bądź którą przyrządzam, natrętnie przypomina mi o tym blogu, wzbudzając żal, że jej nie zapamiętam dla siebie, na później, albo dla moich dzieci.

Zimą, z tęsknoty za zielenią zdjęłam z półki książkę J.Oliviera ("W domu. Przez gotowanie do lepszego życia") i w wolnej chwili czytałam po raz któryś już te same wyświechtane strony, o uprawie szparagów, o rabarbarze i zaczęłam zaznaczać kartkami strony z przepisami, które na pewno zrobię (nawet te proste), jak tylko zazielenią się stragany, na kolory blado-wiosenne. Potem sięgnęłam po następne książki, w ruch poszły Kukbuki, zakładki w przeglądarce zaczęły mnie przytłaczać swoją ilością.

Punktem kulminacyjnym była wspaniała rozmowa z pewną Polką, mieszkającą całe życie we Włoszech, na temat dwóch włoskich ragu. Postanowiłam, że zrobię ragu Napoletana wg jej receptury.
I znowu myśl, że szkoda byłoby tego nie "zapamiętać".

Zaczynam więc od pęczka szparagów i kilku blado-zielono-białych warzyw.

Zupa-krem ze szparagów*

Przepis na 4 porcje:

  • 500g szparagów
  • oliwa
  • 1 biała cebula, posiekana
  • 1 łodyga selera naciowego, posiekana
  • 1 por, bez zielonych liści, posiekany
  • 1 litr bulionu z warzyw (bądź drobiowego)
  • sól morska i świeżo mielony czarny pieprz
  • 4-5 jaj ekologicznych
  • kilka kromek ciabatty, upieczonych w piekarniku na grzanki
  • 2-3 łyżki masła
  • oliwa extra virgin
  • opcjonalnie: ocet

Szparagi umyć, usunąć zdrewniałe końcówki. Następnie odciąć i odłożyć czubki szparagów. Pędy pokroić na kawałki.
W dużym rondlu rozgrzać oliwę i wrzucić cebulę, sele i por i podsmażać przez 8-10 minut mieszając (w razie konieczności zmniejszyć ogień tak aby warzywa były miękkie ale nie mogą się zrumienić i nabrać zbyt intensywnego smaku). Wrzucić pokrojone szparagi, wlać bulion, przykryć i gotować na małym ogniu przez 20 minut. Zdjąć z ognia i zmiksować blenderem na aksamitny krem. Bardzo uważnie przyprawić zupę niewielką ilością soli oraz świeżo mielonego czarnego pieprzu. Postawić spowrotem na wolnym ogniu, wrzucić zachowane czubki szparagów i gotować aż będą miękkie.

W międzyczasie zagotować wodę w szerokim i w miarę wysokim garnku. Wlać kilka łyżek octu - ja na 2,5 litra wody wlałam niecałe 2 łyżki. Robię jajka poszetowe po kolei, bo jest mi łatwiej i jajka nie zlepiają mi się ze sobą. Zakręcam wodę w wirek i wlewam wcześniej wbite do miseczki jajko w sam środek wiru. Woda powinna być "ledwo" wrząca, nie może mocno wrzeć. W przypadku przygotowania większej ilości jajek nie powinno się robić wirka tylko wrzucać je w odstępach na stojącą wodę. Po 2-3 minutach jajko jest gotowe, można je odsączyć, ale ja wrzuciłam je wg przepisu do miseczki i pozwoliłam aby kilka wiórków masła rozpuściło się na nim.
Wlewać zupę do miseczek, do każdej miseczki włożyć grzankę, na niej położyć jajko, naciąć je aby żółtko wypłynęło, przyprawić je delikatnie solą i pieprzem a całość skropić oliwą extra virgin.

* na podstawie przepisu z książki "Jamie Olivier w domu - przez gotowanie do lepszego życia", Wydawnictwo Muza, Warszawa 2009, s.22