29 października 2008

Dyniowe brioszki (Festiwal Dyni)


Przyznam szczerze, że do tej pory z dyniami było mi jakoś nie po drodze. Te wielkie, pomarańczowe słońca wydawały mi się piękne i ciekawe, lubiłam ich fakturę, ich kształt, ale smak był dla mnie nieciekawy, poza jednym wyjątkiem - pikantnym kremem dyniowym z zacierkami jakie robi moja Mama.
Dynia jest niezwykłym tworem. To, że potrafi przetrwać zimę zachowując świeże i nienadpsute wnętrze zawsze wydawało mi się zagadkowe. Pamiętam jak Mama przywoziła do domu dynie, stały sobie w kuchni na kredensie albo w chłodnym ganku. Trwało to kilka miesięcy aż w końcu nadchodził moment, kiedy urocze, pomarańczowe piłki zamieniały się w stos pokrojonych i obranych kawałków.
Tej wiosny, po egzekucji jednej z nich zostałam "uszczęśliwiona" gigantyczną połówka tego warzywa. Nie mając pomysłu na żadne danie po prostu zrobiłam puree z dyni i zamroziłam.

Dzisiaj wróciłam do dyniowych zaległości. Rozmroziłam puree i zrobiłam z niego brioszki, według przepisu znalezionego na blogu Jude. Przepis pochodzi ze strony San Francisco Baking Institute. Po tym jak przeczytałam oryginalną recepturę wpadłam w podziw dla autorki bloga, że miała siły przekonwertować tą formułę na normalny język :)
Zapach jaki wydobywał się z piekarnika w trakcie pieczenia sprawił, że poczułam się jakbym stała na granicy dwóch pór roku: jesieni i zimy. Dyniowa, jeszcze-jesienna brioche, ale już o delikatnym, subtelnym aromacie przypraw korzennych, które przypominają o zimowym, przedświątecznym, nocnym pieczeniu w kuchni wypełnionej aromatem pierników :)


Dyniowe brioszki
przepis pochodzi ze strony SFBI, przekonwertowany przez Jude, przetłumaczony przeze mnie
• zaczyn (sponge)
1 filiżanka mąki pszennej chlebowej (124 g)
1/3 filiżanki wody w temperaturze pokojowej (74 g)
szczypta drożdży instant
Wymieszać składniki póki się nie połączą i odstawić w zakrytej misce na 12-16 godzin w temperaturze pokojowej.
• ciasto właściwe:
cały zaczyn
3 (cups) filiżanki mąki pszennej chlebowej (394 g)
4 łyżeczki mleka (20 g)
1 duże jajko
2 duże żółtka
2 łyżeczki drożdży instant
1 ¼ (cups) filiżanki puree z dyni (niesłodzonego)
½ łyżeczki mielonego cynamonu
2/3 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
¼ łyżeczki mielonego imbiru
¼ łyżeczki mielonych goździków
3 łyżki cukru
2 łyżki miodu
10 łyżek miękkiego masła
• na wierzch
roztrzepane jajko
cukier dekoracyjny (perłowy- opcjonalnie)
prażone pestki dyni (opcjonalnie)

Odłożyłam połowę puree dyniowego i połowę masła (dodałam je na samym końcu zagniatania, dodane od razu na raz zahamawałyby uwalnianie glutenu).
Wymieszałam wszystkie składniki (poza odłożoną połową masła i puree) póki sie nie połączyły.
Wyrabiałam ciasto hakami 8-10 minut, następnie dodałam pozostałe masło i puree i wymieszałam dokładnie, ponownie wyrabiałam 4-6 minut – ciasto było bardzo lepkie i delikatne. Odłożyłam w przykrytej misce na 45 minut w temperaturze pokojowej. Po tym czasie rozciągnęłam ciasto i złożyłam, ponownie odłożyłam na 45 minut. Podzieliłam na 24 części (ok.55 g sztuka). Pozostawiłam podzielone ciasto aby odpoczęło 15 minut, następnie uformowałam okrągłe bułki. Posmarowałam bułeczki jajkiem i posypałam pestkami dyni. Przełożyłam na dwie blachy wyłożone papierem do pieczenia. Pozostawiłam do wyrośnięcia na 1,5 godziny
Rozgrzałam piekarnik do 190 stopni Celsjusza. Piekłam brioszki przez 15 minut. Po upieczeniu przestudziłam na kratce, ale dwie pierwsze poszły pod nóż jeszcze gorące, przełożone cienką warstwą miodu sprawiły, że zapomniałam na chwilę o całym świecie :) Delikatna skórka i miękki środek wynagrodziły cały trud nie najprostszego przygotowania.

Muszę się na końcu przyznać, że mimo cudownego smaku, i aromatu to trochę nabroiłam - dodałam puree własnej roboty, które było za mało ścisłe. Powinnam była je odparować ale, że zaczyn już niecierpliwie czekał, stwierdziłam, że może mi ujdzie to na sucho. Ciasto było za luxne, a ja nie dodałam ani grama mąki więcej trzymając się ściśle przepisu. Efektem były pyszne i aromatyczne brioszki trochę jednak za bardzo "rozbiegły" się po blaszce.
Przepis jednak tak mi się spodobał, że już wkrótce na pewno dam sobie szansę poprawić ten błąd, tym razem posypię je perłowym cukrem, bo według mnie będzie bardziej się komponował z tym słodkim wypiekiem :)

2 komentarze:

Tilianara pisze...

Smakowicie wyglądają te brioszki. Gratuluję tak ślicznego wypieku :) Dla mnie pieczywo to wciąż jeszcze ośmiotysięcznik, ale w końcu go zdobędę :)

margot pisze...

Świetnie wyglądają ,i le to rodzajów chlebów i bułek z dodatkiem dyni można upiec ,że już nie wspomnę o ciastach ,zupach i innych potrawach ,hm dynia jest wszechstronna