9 listopada 2008

Pierogi Ruskie (Gotujemy po polsku!)



Pierogi to w naszym domu towar..luksusowy. Lepienie pierogów to nie tylko zajęcie "demode", ale także ciężka praca i to dosyć żmudna. Dodatkowo, moim zdaniem, jak już robić pierogi, to te idealne - lepione ręcznie, wypełnione po brzegi farszem, z fikuśną falbanką. Nie przepadam za pierogami robionymi szczękami lub innymi tego typu przydasiami - jest w nich za dużo powietrza, a falbanki są takie..fabrycznie równe.
Kiedyś częściej "pierogowałam", teraz nie mam na to czasu. A szkoda, bo w czasie piątkowego zmierzchu, stojąc nad kuchennym stołem i klejąc te małe, pocieszne pierogowe muszle, odkryłam że to zajęcie jest bardzo wyciszające.. Znikające ze stołu kółka rozwałkowanego ciasta, farsz ubywający z miski po łyżce i równe rzędy pierogowych półksiężyców wprawiły mnie w błogą zadumę.
Uwielbiam pierogi ruskie. Dziwne na pozór: pierogi z ziemniakami. Kiedyś ich nie lubiłam, bo też nie trafiłam na takie "prawdziwe". Według mnie zmielony farsz w postaci papki to nie jest to, o co chodzi w tym daniu - nadzienie powinno raczej być grudkowate, z ugniecionych ziemniaków, z tłustym, zwięzłym twarogiem, zeszklona cebulką i grubo mielonym pieprzem.
Pamiętam te pierwsze przełomowe. Lepiłam je z pewną stareńką panią, która pochodziła ze wschodu. Pokazywała mi krok po kroku jak okiełznać te kawałki ciasta, które zdawało by się robią wszystko aby nie dać się skleić. Spracowane dłonie tej starszej kobiety migiem wyczarowały ponad osiemdziesiąt sztuk równiutkich, przepięknych pierogów, kiedy ja w tym czasie, mimo ogromnego skupienia nie doszłam do dziesiątego. Potem jedliśmy je, nakładając na talerze z pięknej porcelanowej wazy i polewając śmietaną ze wsi. Jesienne słońce grzało po plecach, a ja przekonałam się, że uprzedzenia warto przełamywać :)


Pierogi ruskie

proporcje na ok.30 pierogów średniej wielkości.

Farsz:
3/4 kg ziemniaków
250 g białego sera, tłustego
1 duża cebula
po łyżeczce masła i oleju
1/2 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu czarnego

Ziemniaki obrałam i ugotowałam w posolonej wodzie. Po odcedzeniu zostawiłam w odkrytym garnku aby odparowały i lekko przestygły. Cebulę drobno posiekałam i przesmażyłam na oleju i maśle aż się nie zeszkliła. Ziemniaki rozgniotłam praską i pokruszyłam ser biały, wsypałam pieprz i sól oraz cebulę, całość dobrze wymieszałam ręką.

Ciasto:
350 g mąki pszennej
125 ml dobrze ciepłej wody
jajko sól

Mąkę i sól wsypałam do miski, zalałam wodą, wymieszałam drewnianą łyżką. Wbiłam jajko i zagniotłam ciasto, aż zrobiło się gładkie.

Podzieliłam na dwie części, jedną nakryłam miseczką aby nie wyschła, druga cienko rozwałkowałam. Wycinałam kółka szklanką o średnicy 7 cm, kółka brałam w palce i lekko rozciągałam, nakładałam na środek kopiastą łyżeczkę farszu a następnie składałam na pół i zlepiałam najpierw na środku powstałego półksiężyca, a potem od jednego brzegu do środka i od drugiego tak samo. Po zlepieniu pieroga robiłam falbanki wykręcając dwoma palcami brzeg, centymetr po centymetrze.
Wrzuciłam pierogi na osolony wrzątek, zamieszałam i przykryłam, poczekałam aż pierogi wypłyną a wtedy zmniejszyłam ogień i gotowałam odkryte jeszcze 3 minuty. Odecedziłam i włożyłam do miski, przekładając posiekaną i przesmażoną na oleju cebulą.

A najbardziej lubię pierogi ugotowane, prosto z garnka, delikatne i rozpływające się w ustach. Nie przepadam za tymi przesmażanymi, na chrupiąco, choć wielu pierogowych fanów uwielbia je tylko w takiej wersji.

Gotujemy po polsku - 24.10. - 09.11.2008r.

8 komentarzy:

margot pisze...

ale piękne zdjęcia ,prześliczne
A pierogi ruskie uwielbiam !!!!

kasiac pisze...

Pyszne muszą być Twoje pierogi z tą cebulką. Piękne zdjęcia. Zgadzam się z Tobą, że lepienie pierogów to wyciszające zajęcie. Dla mnie wyciszające jest także odchwaszczanie ogródka. Sama nie mam, więc jeżdżę na wyciszającą terapię do Rodziców :)
Pozdrawiam!

Tilianara pisze...

Pysznie wyglądają Twoje pierogi :) To musi być jakaś telepatia, gdyż i ja dziś miałam pierogi, a w nich biały ser, tylko kasza gryczana u mnie, zamiast ziemniaków :) Pięknie zawijane są Twoje pierożki :)

Aaricia pisze...

Dziękuję dziewczyny!! I polecam szczerze pierogową "wyciszającą terapię" jak to Kasia nazwała.
A ja tak się rozkręciłam tym piątkowym pierogowaniem, że już wyglądam jakiegoś festiwalu - coś na Cinie wspominano o Pierogowym Tygodniu..

Bea pisze...

Aaricio, patrzac na Twoje zdjecia i ja mam ochote przelamac moje uprzedzenia!

Pozdrawiam!

Liska pisze...

Jeść!!! Bardzo mi się wszystko podoba (jak zwykle, zresztą). I muza piękna!
Aariciu, nie mogłabyś być moją sąsiadką? ;-)

atina pisze...

Aaricio mam pytanie i jednocześnie prośbę do ciebie jako autorki banerka Weekendowej Piekarni. nie wiem dlaczego ale mam z nim problemy. Zupelnie nie chce mi sie wyświetlać na blogu, ani w notce ani z boku w kolumnie. Wyświetla się w trakcie ładowania bloga, a potem znika. masz może pomysł co może byc przyczyną? Chciałabym, żeby sobie u mnie ładnie wisiał ale on się coś buntuje;) pozdrawiam

Mara pisze...

Aricia, zdjęcia piękne, jak zawsze!
Falbanka przy pierogach-urocza :)
Też bym Cię chciała mieć za sąsiadkę:))